Zawsze w ostatnią środę miesiąca jeżdżę do Nakła do biblioteki na spotkania kobietek lubiących decoupage, szydełko, druty, filcowanie i wszelakie inne rękodzieło :)
Dzisiaj robiłyśmy palmy wielkanocne. Tego kogutka zrobiłam na naszych wsiowych spotkaniach :)
Wychodząc z domu udzieliłam wskazówek co do szczeniaczków, jak bym na tydzień co najmniej wyjeżdżała :)
Nakarmione, napojone, mąż miał tylko zerkać na nie by nadto nie narozrabiały.
Nic sobie też nie robiły, że pani już wróciła, i że do tej pory nie pozwała na takie zabawy :)))
Miotłę przewróciły, notabene nasza miotła wygląda jak po jakiś strasznych przejściach, a ona tylko "odchowała troszkę samoyedzich szczeniaczków" :))) - wyciągnęły ją na środek kuchni a mąż zamiast ją schować to tylko postawił i zostawił - bo były cicho jak się nią zajmowały :)
Pościągały też, tak ładnie, w kostkę ułożone szmatki ( już dawno miałam je z tej pufy sprzątnąć, ale natchnienia nie miałam :)
Teraz w minutę znalazłam :)
Teraz wszystko co tylko da się ściągnąć musi być już wysoko ułożone.
Na moje stwierdzenie czemu byle jak to ułożył, to usłyszałam od męża ... żebyś ty wiedziała ile razy ja to układałem :)
Z braku ciekawszych obiektów to i pudełeczkiem można się zainteresować :))