Toczę ciągłą wojnę z mężem o dokarmianie dzikich kotów, które coś ostatnio tłumnie odwiedzają nasz ogród.
Uważa, że latem powinny myszy łapać niż przychodzić na gotowe :)
Oto kilka "złapanych"
I was always told by my husband not to feed the street cats...well I honestly cannot agree with him as my heart is breaking every single time I come across any hungry creature. Here are some photos of a few visitors to our garden.
A ten to powinien płacić mi alimenty ...
Oto skutek mojego dokarmiania, tak twierdzi mąż, w ciemnej piwnicy dzika kotka się okociła .
And a possible result of my feeding - a birth to three kittens in our basement.
Są trzy maluchy.
Any advise on looking after "wild" cats is very welcome - I desperately need it !
Przez ostatnie dwa tygodnie kocia matka już się jako tako oswoiła z moją obecnością. Ale i tak strasznie fuka na mnie, i zębami straszy.
Będąc w piwnicy, dokopałam się do kartonu z małymi ...coś miałczało, więc musiałam sprawdzić co to i okazało się, że są trzy maluszki.
Jak kotka pierwszy raz mnie w piwnicy zobaczyła to myślałam, że najpierw oczy mi wydrapie a potem sama się zabije uciekając :(
I teraz mam ciągłego stracha, piwnicy nie możemy dokładnie zamknąć bo nie wejdzie do małych, psy wypuszczane tylko na siku , żeby jej nie straszyły.
Piwnica poza wlotem, przez który wrzuca się węgiel nie ma żadnego okienka, więc ciemno jak ....dom i podwórko pełne psów i ona sobie w takich warunkach dzieci umieściła !!!
Maluchy rosną, nie wiem czy mogę je dotykać, czy mój zapach nie spowoduje, że je zostawi ?
Mogłabym w rękawicach
Może ktoś ma doświadczenia w odchowywaniu dzikich kotów ?
Będę wdzięczna za pomoc, zresztą na temat kotów to ja jestem zielona !!!