PIERWSZY I JEDYNY TAKI BLOG O SAMOYEDACH

niedziela, 2 czerwca 2013

Dlaczego mnie brak ...

Już czerwiec.
Niby nic się nie dzieje a czasu brak. 
Jak czytam na innych blogach to nie tylko ja mam ten problem.
I to mnie uspakaja :)
W ogrodzie wszystko rośnie w niesamowitym tempie.
 Jak nie pielenie to koszenie.
Dobrze, że chociaż podlewać nie trzeba bo nie ma dnia by nie padało albo jakaś nawałnica z piorunami nie przechodziła :(
Ale za to wszystko ogród odpłaca się mi takimi widokami :)



 I nawet chwasty wyglądają pięknie :)
A oto główni winowajcy mojego braku czasu :)
30 maja 2013 roku urodziły nam się cztery szczeniaczki.
Trzy pieski i jedna sunia.
Szczęśliwymi rodzicami zostali -
Ines i Honey 
Ines mieszka z nami a Hanuś przyjechał na amory :)
Tym bardziej jestem szczęśliwa bo jest to pierwszy mój miot,
 gdzie gdzie obydwoje rodzice mają mój przydomek hodowlany :)))
Wszystkie maluchy już mają swoje nowe domy :) 


A to Hanuś i jego wspaniali właściciele :)))


Pewnego dnia zaobserwowaliśmy, że nasze pawice chodzą z tak dziwnie opuszczonymi skrzydłami. 
Miałam okropne skojarzenie, bo podobne objawy miał nasz poprzedni paw i któremu nie byliśmy w stanie pomóc.
A tu przyczyna okazała się inna ... pawice zaczęły znosić jajka !
A wierzcie mi, że lekarza który znał by się na ptakach to szukać ze świecą trzeba. My konsultujemy się telefonicznie z panem doktorem z Krakowa !!!



Dwie bażancice -diamentowa i bananowa- i jedna kura siadły na jajkach. Trzymać kciuki by były maluchy z tego :)
Takie cudo lata ostatnio nad moim niebem.
Dreamliner LOT-u ... trenują chyba chłopaki na bydgoskim lotnisku i nasza spokojna wieś znalazła się na osi startu i lądowania :(


 Dostaliśmy przykaz by odchudzić Arię, więc zabieramy ją gdzie się da :)
Jak mus to mus :))))



 Aria i Aranda to siostry i tam gdzie jedna to i zawsze druga :)


Aria z prawej strony.


Niesamowita burza przeszła dzisiaj nad nami...
Już mam dosyć tego deszczu !!!



I tak dzisiaj, przy Dniu Dziecka przypomniało mi się, że mamy w domu misia, którego dostał mój mąż jak był malutki. Misiu ma już dzisiaj więc więcej jak jakieś pół wieku za sobą :)))

Siedzi sobie na poddaszu i słucha starych płyt :)  


I urodziły nam się trzy małe papużki nimfy, już wyleciały z budki.
Tylko ta paskudna pogoda im nie sprzyja .
Przyjechał też do nas ( samoyed od nas) Bary na czas urlopu swojego pana.
Zdjęcia wkrótce ...
Karuzela się kręci .... :)))