Po zimie nie było już po nich śladu, przemarzały biedaki.
W tym roku, na wiosnę, skusiłam się już ostatni raz (tak sobie obiecałam :) )
Kupiłam sześć krzaczków i posadziłam w miejscu najbardziej nasłonecznionym, również zimą.
Kwiaty, pomimo,że nie jest ich dużo, pachną zniewalająco i cieszą moje oczy.
Już szyję małe kolorowe woreczki, w które włożę ususzone kwiaty by potem wypełniły swym zapachem wnętrza szaf ... a może je komuś podaruję
dla Balthiego, zeby mu sie spalo dobrze :)
OdpowiedzUsuńmasz zaklepany pierwszy woreczek, prototyp :)
OdpowiedzUsuń