PIERWSZY I JEDYNY TAKI BLOG O SAMOYEDACH

piątek, 10 lutego 2012

Kolorowy samoyed :)

Od jakiegoś czasu "chodziła za mną" myśl czy sierść samoyeda można pofarbować.
Skoro to wełna i  można ją prząść ...
Wczoraj wieczorem zabrałam się by spróbować, jak tak kombinuje by zrobić coś z niczego to słyszę od męża ... Oj nudzisz się babo ... :)))
Oryginalny kolorek do farbowania to miałam tylko granat i zielony.
Jasny żółty i ciemny otrzymałam po zamoczeniu sierści w ... jodynie :)
Odcień - w zależności od czasu trzymania.
A fioleciki potrzymałam w płukance do włosów :))), sama nie wiem do czego ją kupiłam ?
Nie utrwalałam w occie, więc nie wiem jak się zachowa kolor pod wpływem np. deszczu, płukanka może spłynąć. Ale do użytku "wewnętrznego" ten sposób farbowania jak najbardziej zda egzamin.
Podobno są płukanki we wszystkich kolorach, więc niech ten mój mężulek uważa bym się nie zaczęła nudzić :)
Muszę zrobić rekonesans po drogeriach i niech no tylko białasy zaczną linieć.
A oto rezultaty moich nudów.
Kolory są bardziej pastelowe niż na zdjęciu.
Ciekawe jak by wyglądał samoyed jak by wpadł do takiej płukanki :)))

7 komentarzy:

  1. Mirka! Toż to nie dość, że mega odkrycie, to skarb! Możesz z tego filcować!!!!!!!!!!!Różne piękne rzeczy:)))))). Kolorki wyszły cudne - pastelowe! Choć nie wiem, czy jednak nie trzeba by w occie.......Czuję, że będzie produkcja samoyedowych ozdób! A jak jeszcze pozbierasz piórka z ptaków, to dopiero będzie! Mówię poważnie - masz kopalnię surowców, za która inni płacą! (i niech ktoś powie, że Samoyed to nie jest pies pracujący!)Czekam z niecierpliwością na COŚ pierwszego! Buziaki i .....szykuj się do pieczenia chleba:).

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zamarznie biedak! Poszło wczoraj rano, priorytetem. Mam cichą nadzieję, że dotrze dziś! A jak nie, to też mu się nic nie stanie. Najwyżej urośnie:), Pa!

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę Ci radosnego i miłego dnia........ Pozdrawiam ciepło promieniami zimowego słońca .

    OdpowiedzUsuń
  4. wow!
    Z persa też można prząść i filcować ,ale z samoyeda jest z pewnością więcej wełny :)))) Taka psia owieczka:) Super pomysł :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, nie miałam pojęcia, że "pieskowe" sierści można prząść. A kolorki wyszły Ci rewelacyjne. Może by z nich coś ufilcować. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  6. czytałam już wcześniej, ale... fuuu!!! nie lubię martwych włosków, Weganin do swoich dredów pożycza od siostry, fuuuu! co innego kolorowe samojedy, ich biel jest inspirująca i kusząca, tak pięknie przyjmowałyby kolory...;-p

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja miałam całe dwa worki psiej wełny - na sweterek dla Lailuszki zbierałam... i co?! I Michał wyrzucił... właśnie ze słowami, że mi się chyba nudzi...
    ech, faceci - wszyscy tacy sami ;))

    OdpowiedzUsuń