PIERWSZY I JEDYNY TAKI BLOG O SAMOYEDACH

wtorek, 18 grudnia 2012

Codzienność, ale wcale nie szara :)))

Na nudę nie mam czasu, dzisiaj były prace porządkowe w kurniku. 
Kury dostały nową ściółkę, przy takiej pogodzie jaką teraz mamy,czyli strasznej chlapie,  kury większą część dnia przesiadują w kurniku. I bardzo szybko ściółkę zamieniają w doskonały nawóz :)))
Takim oto pojazdem sobie pomykałam ...
Lekka, zwrotna, i ma  zimówkę :)))

      Jaką przyjemność sprawiało obserwowanie jak kury buszowały w nowiutkiej, świeżutkiej  słomie :)



                 Koguty ciągle pchały się w obiektyw :)



                                   A kogutów mamy oj sporo.  Trochę już znajomym rozdaliśmy :))) 
       Dobrze, że kury zaczynają się nieść. Na święta będą swoje jajka:)
Starsze, bo przeszły już okres pierzenia się i dorosły młode, z naszego domowego lęgu.                                                            

                            

Grubodziób nawet się u nas stołuje.
Sikoreczki też są.


A dzięcioły, to już mam na co dzień, dobrze, że orzechy w tym roku obrodziły. Wykładam do 20-30 orzeszków na taras i wszystkie znikają. Są bardzo czujne, nie dadzą się sfotografować jak je biorą. Gdy tylko zbliżam się z aparatem już odfruwają
.



Tutaj są dwa .Jeden na gałęzi siedzi, a drugi u góry fotki.





                A ten kocur bardzo często przychodzi "popatrzeć" na papużki i bażanty :))
                                                     Jak na razie grzecznie siedzi.


2 komentarze:

  1. Jak popatrzyłam na Twoje kurnikowe zdjęcia, to poczułam się jakbym miała deja vu! U mnie wczoraj było dokładnie to samo. Wielogodzinne sprzątanie, wywożenie sianka, skrobanie zapiekłych tu i ówdzie kupek a potem zwalanie do kurników wielkiej ilości świeżego siana. Ależ pachniało! A kury wprawiłam w jakis euforyczny błogostan, bo nawet te, co polazły na dwór, by poskubac odsłonietej spod śniegu trawki, w try miga wróciły, by kokosić się na swieżutkiej, pachnącej pierzynie!
    Ale niosą się kiepsko te moje pierony! I na dodatek tak kamuflują swoje jajka (zielononóżki huncwoty!), że cięzko je w ogóle znaleźć!
    Mirko! Pozdrowienia serdeczne zasyłam i lecę do kurnika jedzonko moim niedobruchom zapodać!:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ja mam teraz blogowe deja vu :) tym bardziej że do Was dwóch zaglądam , mnie czeka sprzątanie może w czwartek jak będą przenosiny do wolier , wszystko idzie w ślimaczym tempie , ponieważ główny wykonawca czyli mąż się pochorował więc dziś łóżko , już syn chory , tylko patrzeć jak wszyscy na święta polegniemy :)
    Pięknie się mają Twoje zwierzęta :)
    Pozdrawiam Mirko Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń