PIERWSZY I JEDYNY TAKI BLOG O SAMOYEDACH

niedziela, 3 października 2010

Wianuszek. Wreath.

Dziś jest piękny, słoneczny dzień, idealny na spacer.
Powietrze rześkie, czyste jak kryształ .... ale rano już był przymrozek :(
Jako, że jestem już drugi dzień sama, to mnie lekko nosiło .... i poszłam na spacer po ogrodzie :)
Ostatnio, wędrując po internetowych stronkach, natknęłam się na opis, jak zrobić wianki - nie na głowę :) - tylko takie do powieszenia.
Sekator w garść i nacięłam "zieleniny" i wymodziłam coś takiego.
I wierzcie mi to wcale nie jest trudne i nie zajmuje dużo czasu, a jaka przyjemność, że samemu się zrobiło, no i bez żadnych wydatków.

A lovely day (and perfect weather) combined with my recent "DIY wreaths" internet browsing could only lead to this. I grabbed the shears and "explored" our garden. It was really easy to make.

Na żółtym tle :)
W ogrodzie :)
Dobrze, że sąsiad mnie nie widział, bo miałby ubaw, jak szukałam miejsca
godnego mego wianka.

Na białym tle :)

A to dowód, ze sama robiłam :)
A i taki piękny motyl wfrunął mi w kadr.

Winky tropiciel :) Winky, on its mole-hunt.

Winky, jak chyba każdy samoyed, bardzo lubi krety. Do tego stopnia, ze rozkopuje każdą kretowinę ... mając nadzieję, ze może jakiegoś spotka :)
Ja krety to lubię, ale w telewizji :) a nie u siebie w ogrodzie :)
A one są tak złośliwe, że za każdy rozkopany przez Winkiego domek, w nocy budują kilka następnych :)

Winky looking for the moles.


Oby do zimy :)